Koniec tradycyjnych polis OC? Nadchodzi era autonomicznych aut

Wróć

Nie ma już chyba koncernu samochodowego, który nie prowadzi lub nie zapowiada prac nad autonomicznymi samochodami. Prognozy mówią o tym, że takie pojazdy w ciągu kilkunastu lat zdominują rynek motoryzacyjny. To oznacza duże zmiany dla sektora ubezpieczeń, którego bardzo ważnym segmentem są polisy komunikacyjne. Scenariusze są różne – jedni mówią, że przypis składki z tytułu takich ubezpieczeń może znacząco spaść, inni prognozują, że ubezpieczenia będą kupowane, ale przez producentów aut, a nie kierowców. Jedno jest pewne – to może być kres tradycyjnych polis OC.

Samochody bez kierowców

Koncerny samochodowe stawiają przede wszystkim na alternatywne napędy, produkujące mniej zanieczyszczeń, oraz na bezpieczeństwo. Wizja, w której znacząco redukowana jest liczba wypadków i kolizji na drogach, a liczba ofiar drogowych spada do zera, przyświeca pracom wielu firm motoryzacyjnych. Sprzymierzeńcami w tym mogą być zaawansowane technologie. W tym zakresie branża jest liderem w europejskiej gospodarce. Producenci samochodów i dostawcy inwestują każdego roku blisko 45 mld euro w innowacje – wynika z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów (ACEA), przytaczanych w raporcie PZPM „Branża motoryzacyjna. Raport 2016”.

Jednym najważniejszych trendów są właśnie autonomiczne samochody, które przede wszystkim mają poprawić bezpieczeństwo użytkowników dróg. Jak wskazuje ACEA, do 9 na 10 wypadków komunikacyjnych dochodzi w wyniku ludzkiego błędu. Autopilot powinien więc je wyeliminować albo przynajmniej znacząco ograniczyć. Jak podają eksperci firmy doradczo-wdrożeniowej Sollers Consulting, w USA samochody Tesli z autopilotem mają o 40 proc. mniejszą wypadkowość od średniej.

Większość koncernów – ale także wiele firm spoza branży motoryzacyjnej – pracuje nad prototypami takich aut, część już je testuje. Eksperci Boston Consulting Group w raporcie „Motor Insurance 2.0.” oceniają, że samochody autonomiczne i częściowo autonomiczne będą do 2035 roku stanowiły trzy czwarte floty samochodów w USA i 51 proc. w Wielkiej Brytanii. W Polsce takie auta zaczną pojawiać się w ciągu najbliższych kilku lat. Zanim zdominują transport, upłynie jeszcze dużo czasu, jednak już teraz trzeba zacząć przygotowania do ich „ekspansji”. Mowa nie tylko o przygotowaniach branży motoryzacyjnej, bo jest to nie lada wyzwanie techniczne, lecz także regulacjach prawnych.

Co na to prawo?

Jednym z aspektów jest wykorzystanie danych – analityka dużych ilości danych jest siłą napędową nowoczesnych rozwiązań w motoryzacji, takich jak łączność czy automatyka. Pozostaje więc kwestia tego, jak zapewnić bezpieczeństwo tych danych przy jednoczesnym zachowaniu ich użyteczności.

Kwestie regulacji prawnych są też mocno związane z innym sektorem, na który wpływ będą miały autonomiczne samochody, a mianowicie z ubezpieczeniami. Chociaż jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o konkretnych skutkach rozwoju tych aut dla rynku ubezpieczeniowego, z pewnością można stwierdzić, że takie się pojawią. Widać to już dziś – mimo że o autonomicznych autach mówimy raczej w czasie przyszłym. W Stanach Zjednoczonych dostępne są polisy na samochody Tesli, których wysokość składki jest uzależniona od tego, jak często kierowca jeździ z włączonym autopilotem.

– Pojazdy autonomiczne powinny być właściwie bezwypadkowe. To jest jeden z powodów, dla których pracuje się nad takimi pojazdami. To oznacza znaczący spadek wypadków komunikacyjnych, co w dłuższej perspektywie może przynieść ubezpieczycielom ogromne oszczędności, ale też przełożyć się na o wiele niższe koszty takiego ubezpieczenia. Wszystko to jednak może się wydarzyć o ile samochody autonomiczne staną się powszechne na naszych drogach, na co trzeba będzie poczekać kilkadziesiąt lat – mówi Piotr Czublun, partner w Kancelarii Czublun Trębicki.

– Mniej wypadków to mniej ryzyk do pokrycia, a więc i mniejszy rynek dla ubezpieczycieli. Według niektórych prognoz całkowity przypis składki z tytułu ubezpieczeń samochodowych może spaść nawet o 80 proc.! – komentuje Konrad Komorowski, konsultant w Sollers Consulting.

To byłaby ogromna strata, ponieważ polisy komunikacyjne stanowią istotny segment rynku. Jak wynika z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń, w ubiegłym roku składka przypisana brutto wzrosła do 18,2 mld zł. W pozostałych ubezpieczeniach majątkowych wyniosła ona 14 mld zł.

Szansa czy zagrożenie

Pojawiają się także głosy o tym, że koncerny samochodowe wejdą w pewnym stopniu w buty ubezpieczycieli. Skoro tak, to jaka będzie przyszła rola firm ubezpieczeniowych? Mogą – jako eksperci branży, na której koncerny samochodowe zupełnie się nie znają – stać się dla producentów wsparciem i podmiotem reasekurującym.

– Niektórzy producenci samochodów, jak np. Mercedes, już zapowiedzieli, że nie będą wykupować ubezpieczeń swoich autonomicznych samochodów, tylko samodzielnie pokrywać wszelkie szkody – przypomina Konrad Komorowski. – Ubezpieczyciele mogą wykorzystać swój know-how o ubezpieczeniach, którego nie mają producenci samochodów, pozycjonując się jako reasekuratorzy. Na świecie niektórzy ubezpieczyciele już próbują włączyć się w ten trend, np. w Hongkongu AXA występuje jako gwarant polis sprzedawanych przez Teslę.

Z kolei kapitał, jaki jest w posiadaniu ubezpieczycieli, może stanowić ważny argument dla ich współpracy ze startupami. Te tzw. insurtechy mogą bowiem odegrać dużą rolę w budowaniu oferty i proponowaniu nowych rozwiązań z pogranicza ubezpieczeń i motoryzacji. 

Kto za to odpowie?

Eksperci podkreślają, że zmianie może ulec sam model dystrybucji ubezpieczeń. To nie kierowcy będą je kupować, ale producenci samochodów. Kierowcy jako de facto pasażerowie nie będą przecież ponosić odpowiedzialności za błędy autonomicznego auta czy jego oprogramowania. Dlatego odpowiedzialność będzie raczej spoczywać na producentach samochodów i software’u.

– Przede wszystkim zmianie może ulec model ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej kierującego pojazdem. W przypadku samochodów autonomicznych najbardziej prawdopodobne rozwiązanie to ubezpieczenie producenta takiego samochodu, trochę na kształt ubezpieczenia za szkody wyrządzane przez jakiekolwiek inne produkty wprowadzane na rynek – mówi Piotr Czublun. – Samochód autonomiczny z założenia ma poruszać się po drogach bez udziału kierowcy, co w efekcie spowoduje brak jego odpowiedzialności za szkody związane z ruchem takiego pojazdu. To też oznacza brak podstaw do jego odpowiedzialności za takie szkody.

Prawdopodobnie będzie to więc ubezpieczenie producenta, kupowane w pakiecie razem z samochodem.

– Teoretycznie już dzisiaj kodeks cywilny pozwala na zaproponowanie takiego ubezpieczenia. Jednak nawet jeżeli rynek zaproponuje ubezpieczenie tego typu, to póki co kierujący pojazdem również będzie musiał posiadać własną polisę OC. Zapewne o wiele tańszą niż w przypadku tradycyjnego samochodu, ale mimo wszystko będzie to dodatkowy koszt – mówi Piotr Czublun.

Eksperci Sollers Consulting zwracają uwagę na jeszcze jeden trend w motoryzacji, który będzie mieć wpływ na ubezpieczycieli. To car-sharing, czyli współkorzystanie z pojazdów. Wraz z rosnącym zasięgiem tej usługi coraz więcej osób zdecyduje się na użytkowanie auta zamiast na jego posiadanie. To powinno spowodować przesunięcie ubezpieczeń – z indywidualnych na komercyjne. Jak wynika z raportu BCG „Motor Insurance 2.0.” jeszcze w 2015 roku indywidualne polisy stanowiły 80 proc. rynku. Prognozy mówią o tym, że do 2030 roku udział obu grup powinien się zrównać, a w 2040 roku liderem (70 proc.) będą ubezpieczenia komercyjne.

Co na to wszystko kierowcy?

Raport BCG wskazuje, że konsumentom podoba się pomysł autonomicznych aut. Z ankiety przeprowadzonej przez BCG i Morgan Stanley w ubiegłym roku wynika, że w Polsce 80 proc. badanych odniosło się pozytywnie do pomysłu posiadania takiego samochodu auta. Największa grupa stwierdziła, że jest to możliwe w ciągu najbliższych 5–10 lat. Najwięksi pesymiści w tej grupie sądzą, że zanim staną się właścicielami autonomicznych pojazdów minie co najmniej 20 lat.

W globalnym badaniu 52 proc. ankietowanych rozważyłoby zakup takiego samochodu. Blisko połowa z nich jako decydujący czynnik wskazała bezpieczeństwo, chociaż ten sam argument jest najczęściej przytaczany również przez sceptyków. Badanie wskazało również, że większość przyszłych użytkowników takich pojazdów liczy na to, że nie będą musieli płacić za nie ubezpieczenia.

Poprzedni artykuł Motocykliści coraz ważniejszą grupą klientów dla ubezpieczycieli Następny artykuł Klienci pod specjalną ochroną, czyli w jakich sprawach pomoże Rzecznik Finansowy

Podobne posty

Posadź drzewo… po śmierci

Jak mawiał Benjamin Franklin, tylko dwie rzeczy na świecie są pewne: śmierć i podatki. A skoro każdy z nas umrze, każdy dostanie też swoje miejsce na cmentarzu. Czy to znaczy, że miasta będą stopniowo zamieniać się w ogrodzone murami…

Czytaj więcej

Rynek, który leży prawie odłogiem

Siedem spośród dziesięciu podmiotów z sektora MSP kupuje polisy majątkowe. Zainteresowanie pozostałymi produktami jest wśród nich marginalne. Z jednej strony jest to wynik braku świadomości ubezpieczycieli odnośnie…

Czytaj więcej

TOP 6 upadłych magazynów

Kiedyś stanowiły jedno z podstawowych źródeł informacji, relaksu i określeń statusu społecznego. Zwinięte w rulon pod pachą pozycjonowały właściciela wysoko na drabinie atrakcyjności. Czasopisma znane, czytane i kolekcjonowane w…

Czytaj więcej