Zatory płatnicze hamują przedsiębiorców

Wróć

Kontrahenci, którzy spóźniają się z zapłatą, to problem dotykający zdecydowaną większość polskich firm. Dotyczy to zarówno dużych podmiotów, jak i tych najmniejszych. I to one najbardziej dotkliwie odczuwają skutki zatorów płatniczych, które mogą prowadzić nawet do upadłości. W ostatnich miesiącach problem się nasilił. Średni czas oczekiwania na płatność wynosi już blisko 4 miesiące – tylko w I kwartale wydłużył się o ponad 3 tygodnie. I to wszystko w okresie dynamicznego wzrostu gospodarczego. Czy mamy powód do niepokoju?

W IV kwartale 2017 roku przedsiębiorcy czekali na zapłatę średnio 3 miesiące, w pierwszych miesiącach tego roku okres ten wydłużył się do 3 tygodni i 24 dni. Jeszcze w III kwartale 2016 roku czas oczekiwania było o miesiąc krótszy – to był najlepszy wynik w 10-letniej historii badania Krajowego Rejestru Długów i Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych „Portfel należności polskich przedsiębiorstw”.

Sytuacja po I kwartale br. była najgorsza od 2,5 roku. Indeks Należności Przedsiębiorstw wskazujący na poziom zatorów płatniczych w gospodarce spadł w pierwszych miesiącach roku poniżej 90 punktów. Pod koniec 2017 roku wynosił 92,1. Im wyższa wartość indeksu, tym lepiej – oznacza to, że firmy mniej odczuwają problemy z terminowym odzyskiwaniem pieniędzy. Spadek poniżej granicy 90 punktów przedstawiciele KRD i KPF uznali za mocno niepokojący sygnał.

– To zły prognostyk dla całej gospodarki. Relacje między firmami są wielokrotnie złożone. Jeśli jedna firma nie płaci w terminie drugiej, ta może mieć problem z zapłaceniem kilku kolejnym, a one w konsekwencji mogą nie być w stanie uregulować swoich zobowiązań wobec partnerów, dostawców, czy pracowników. Firmy, z którymi często rozmawiamy o ich problemach, wielokrotnie podkreślały, że jednym z najpoważniejszych są zatory płatnicze. Niestety, wygląda na to, że w najbliższym czasie będą one przybierać na sile – mówi Mirosław Sędłak, zarządzający programem Rzetelna Firma.

Również badanie płatności Coface (przeprowadzone w grudniu 2017 roku) wskazuje na niepokojące tendencje w tym zakresie. Już co piąty badany przedsiębiorca deklarował, że wyjątkowo długie opóźnienia w płatnościach dotyczyły ponad 10 proc. jego rocznych obrotów. W 2016 roku wskazywało na to 11 proc. respondentów. Eksperci Coface podkreślają, że zdecydowana większość takich opóźnień (ok. 80 proc.) w ogóle nie zostaje spłacona.

Kto cierpi najmocniej?

22,7 proc. – taki jest przeciętny udział spóźnionych faktur w portfelach polskich firm. To najwyższy wynik od dwóch lat – wynika z danych KRD i KPF. Firmy wydają też coraz więcej na przeciwdziałanie opóźnieniom oraz walkę z ich skutkami. Dziś wydatki te stanowią ok. 7,3 proc. ogółu kosztów przedsiębiorstwa, podczas gdy przed rokiem było to nieco ponad 5 proc. Najbardziej dotkliwie odczuwają to małe firmy. To one często niejako „kredytują” większe przedsiębiorstwa. Eksperci podkreślają, że duże podmioty często w nieuzasadniony sposób nadużywają swojej przewagi ekonomicznej, narzucając długie terminy spłaty. Wyższe wydatki najbardziej obciążają finanse mikroprzedsiębiorstw. W gronie firm zatrudniających do 9 pracowników koszty związane z nieregularną obsługą zobowiązań lub jej brakiem oscylują w okolicy 9 proc.

Z danych Aforti Factor, świadczącej usługi faktoringowe dla mikro-, małych i średnich firm, wynika, że problem zatorów płatniczych mocniej odczuwają przedsiębiorstwa usługowe, a w nieco mniejszym stopniu te produkcyjne o wysokim stopniu zautomatyzowania produkcji.

Jak poważny jest to problem?

Co trzecia firma przez opieszałość swoich kontrahentów ma problemy z regulowaniem własnych zobowiązań. Podobny odsetek musi ograniczać swoje inwestycje. Już ponad 10 proc. firm deklaruje, że musi z tego powodu zwalniać pracowników lub ciąć pensje. Biorąc pod uwagę rekordowo niskie bezrobocie, dzięki czemu to pracownicy „rządzą” na rynku pracy, może to oznaczać, że firma będzie mieć problem z utrzymaniem zespołu.

Jak wyjaśniają eksperci Coface, firmy próbują walczyć z tym zjawiskiem. Jako najbardziej skuteczne działania przedsiębiorcy wskazują usługi podmiotów zewnętrznych – firm windykacyjnych i kancelarii prawnych, ale także monitoring i samodzielna windykacja. Eksperci doradzają także weryfikację wiarygodności partnerów biznesowych przed podjęciem współpracy. Zatory płatnicze mogą bowiem mieć katastrofalne skutki. Są one jedną z przyczyn niewypłacalności polskich firm, a tych w ostatnich miesiącach znacznie przybywa. W maju br. – jak wynika z raportu Euler Hermes, powołującego się na dane z Monitorów Sądowego i Gospodarczego – opublikowano informacje o 70 przypadkach niewypłacalności przedsiębiorstw. To wzrost o 25 proc. rdr. W ciągu pięciu miesięcy tego roku dynamika wzrostu sięgnęła 17 proc. (406 przypadków wobec 347 przed rokiem).

W czym leży problem?

Opóźnienia w płatności to nie może być efekt kiepskiej sytuacji gospodarczej. W I kwartale – według danych GUS – polska gospodarka rozwijała się w tempie 5,1 proc. Jednak eksperci Euler Hermes podkreślają, że nie jest to niespotykane zjawisko. Po pierwsze, dystrybucja korzyści z rozwoju gospodarczego nie jest równa. Przykładowo, szybko rosną głównie inwestycje infrastrukturalne, z czego korzysta wąskie grono dużych wykonawców. Po drugie, dobre wyniki w gospodarce często wiążą się z wyższymi kosztami firm, np. rosnącymi cenami surowców czy kosztów pracy.

Podobną korelację widać także w gospodarce światowej. Jak wynika z analizy Euler Hermes („Payment Behaviour: Payment delays up 2 days globally: Don’t lower your guard too early!, z maja 2018 roku), DSO, czyli wskaźnik długości okresu obiegu należności w tym roku może wydłużyć się do rekordowego poziomu 67 dni (dziś wynosi 66 dni i jest to najwyższy poziom od 10 lat). Prognozy międzynarodowego Funduszu Walutowego mówią jednocześnie o wzroście globalnego PKB na poziomie 3,9 proc.

Wydłużenie okresu spłaty należności odzwierciedla rozluźnienie standardów płatności między przedsiębiorstwami. Wskaźnik DSO ma tendencję do wydłużania się wraz z poprawą sytuacji gospodarczej na świecie. Innymi słowy, teraz, gdy gospodarka światowa radzi sobie lepiej, przedsiębiorstwa mają większe zaufanie do siebie nawzajem w regulowaniu należności za towary i usługi. Spodziewamy się, że trend ten utrzyma się w tym roku, a średnia światowa wartość DSO przekroczy dziesięcioletni poziom – komentuje wyniki badania cytowany w komunikacie Ludovic Subran, główny ekonomista Euler Hermes.

Niechlubnymi liderami są Chiny – 92 dni (w tym kraju co czwarta firma czeka na spłatę 136 dni), Grecja – 89 dni, Włochy i Turcja – 83 dni. Najbardziej rzetelnie płacą firmy w Nowej Zelandii (43 dni), a także w Danii i Finlandii, Austrii, Szwajcarii, USA i Holandii.

W Polsce – według tego badania – na płatność firmy muszą czekać 59 dni (w 2017 roku 58 dni). U głównych partnerów handlowych Polski, czyli Niemców, okres ten jest tylko nieznacznie krótszy (54 dni), podobnie jak w Wielkiej Brytanii (53 dni). Ale już we Francji wynosi 74 dni. Eksperci Euler Hermes podkreślają, że rekordowo długi okres regulowania należności na świecie powoduje presję u polskich eksporterów.

Będą nowe przepisy?

Problem dostrzegł także rząd. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii w kwietniu br. opublikowało Zieloną Księgę na temat zatorów płatniczych, w której zaprezentowało rozwiązania stosowane w innych krajach w tym zakresie. Dokument ten rozpoczął dyskusję ze środowiskiem przedsiębiorców o możliwych sposobach na rozwiązanie tej kwestii. Na tej podstawie do września – według deklaracji minister Jadwigi Emilewicz – mają powstać ustawowe propozycje. Porównała ona zatory płatnicze do korków na autostradzie, która jest dość mocno obciążona i w poprzek której staje pojazd, hamując ruch. Tak samo zatory płatnicze hamują wiele procesów w gospodarce.

Z kolei Ministerstwo Finansów zapowiada zmiany w tzw. uldze na złe długi w VAT. Dziś po 150 dniach od terminu płatności firma, która wykonała usługę i nie otrzymała zapłaty, może skorygować podstawę opodatkowania i zmniejszyć podatek należny. Resort finansów chce, żeby termin ten uległ skróceniu do 120 dni. Po takim czasie uwolnione więc zostaną środki finansowe przedsiębiorstwa. Skróceniu ulegnie też czas, jaki dłużnik tej firmy ma na obowiązkową korektę odliczonej kwoty podatku wynikającej z faktury. To – w opinii ministerstwa – może być mobilizacją do spłaty wierzytelności, a więc również do ograniczenia zatorów płatniczych.

Poprzedni artykuł Ubezpieczenia turystyczne pod lupą Następny artykuł Psie (i nie tylko) polisy [WIDEO]

Podobne posty

Posadź drzewo… po śmierci

Jak mawiał Benjamin Franklin, tylko dwie rzeczy na świecie są pewne: śmierć i podatki. A skoro każdy z nas umrze, każdy dostanie też swoje miejsce na cmentarzu. Czy to znaczy, że miasta będą stopniowo zamieniać się w ogrodzone murami…

Czytaj więcej

Rynek, który leży prawie odłogiem

Siedem spośród dziesięciu podmiotów z sektora MSP kupuje polisy majątkowe. Zainteresowanie pozostałymi produktami jest wśród nich marginalne. Z jednej strony jest to wynik braku świadomości ubezpieczycieli odnośnie…

Czytaj więcej

TOP 6 upadłych magazynów

Kiedyś stanowiły jedno z podstawowych źródeł informacji, relaksu i określeń statusu społecznego. Zwinięte w rulon pod pachą pozycjonowały właściciela wysoko na drabinie atrakcyjności. Czasopisma znane, czytane i kolekcjonowane w…

Czytaj więcej